Odmiany okrywy włosowej (fur lenght)

Żeby było zabawniej!… Na to wszystko należy jeszcze nałożyć długość futerka… Wyróżniamy 3 długości włosa u fretek… W poniższej tabeli podam przybliżone wielkości, ale zakwalifikowanie fretki pod dany rodzaj futra nie zależy od jego długości, ale od połączeń genetycznych…  ;-)

standard
włos okrywowy i inne cechy włos podszyciowy nos

fretki o standardowej długości futra osiągamy przez połączenie w pary:
– 2 fretek standardowych
– lub fretki standard i halfangora
 
długość włosa od 2 do 7cm, o dość szorstkiej strukturze, zwłaszcza w okresie letnim

bardzo gęsty

normalny, bez zniekształceń

halfangora
włos okrywowy i inne cechy włos podszyciowy nos

fretki halfangora osiągamy przez połączenie w pary:
– 2 fretek połówek (halfangora)
– fretki halfangora z angorą
– lub standarda z angorą 

długość włosa od 2 do 7cm (podobnie jak u standardów), ale o dużo milszej i delikatniejszej strukturze włosa

bardzo gęsty

normalny, bez zniekształceń
angora
wlos okrywowy i inne cechy włos podszyciowy nos

fretki angory osiągamy przez połączenie w pary:
– 2 fretek połówek (halfangora)
– fretki halfangora z angorą
– lub dwóch angor (niezalecane)

długość włosa od 7cm w górę (zdarzają się z 15cm włosem i dłuższym – w zimie), włos miły i delikatny w dotyku

* większość samic angor nie ma laktacji lub jest ona niewystarczająca dla odchowu młodych (wymagane mamki i duże doświadczenie z maluchami)
**w sporadycznych przypadkach może występować bezpłodność u samców

miękki, falowany, puszysty – dłuższy w zimie, szczątkowy lub całkowity brak latem

– z lekkimi zniekształceniami lub
– duży, zniekształcony, płaski z wyraźnymi podwójnymi „skrzydełkami” nozdrzy
– owłosiony na zewnątrz i/lub wewnątrz nosa 
– często występuje skrzywienie przegrody nosowej 


Uwaga!

  • nie należy rozmnażać samiczek angor bez zapewnienia co najmniej 1-2 mamek dla nowo narodzonych szczeniaków, które urodzą 1-2 dni przed angorką (idealnie jak tego samego dnia) – samice angor mają problem z laktacją lub ich mleko jest o słabej wartości odżywczej

1) albinizm (łc. albus “biały”) – zbiorcza nazwa grupy wrodzonych chorób; zaburzenie metabolizmu tyrozyny (brak tyrozynazy), powodujące zmniejszenie lub brak produkcji melanin w komórkach barwnikowych, związane z występowaniem genu recesywnego (recesywność genetyczna). Skóra osobników dotkniętych bielactwem wrodzonym (albinosów) jest bardzo jasna, biała lub różowa, włosy (sierść, pióra) bezbarwne (wizualnie białe), źrenica także bezbarwna (wizualnie czerwona, gdyż przez przezroczyste tęczówki przeświecają naczynia krwionośne, co nadaje oku czerwoną barwę). Brak melaniny skutkuje nadmierną wrażliwością na promienie UV światła słonecznego (stany zapalne, rumienie, pęcherze, nadżerki i nadmierne zrogowacenia). Bielactwo wrodzone upośledza zwykle wzrok (wizualnie czerwona, gdyż przez przezroczyste tęczówki przeświecają naczynia krwionośne, co nadaje oku czerwoną barwę), niekiedy także słuch (głuchoniemota – zespół Tietza). Powyższe powoduje, że albinosy są słabsze i narażone na wiele chorób w tym psychicznych oraz na nowotwory. Bielactwu towarzyszą również inne schorzenia o prawdopodobnym podłożu autoimmunologicznym, jak np.: cukrzyca, anemia złośliwa, niektóre choroby tarczycy…

2) DEW – Dark Eyed White – biała fretka o ciemnych oczach

3) BEW – Blue Eyed White – biała fretka o niebieskich oczach

*) ROAN to nie tylko koncentracja koloru, ale także GEN ROAN, czyli skłonność do odbarwienia dowolnego koloru futra na biały (siwienie), uwidacznia się w postaci białych końcówek włosów okrywowych, aż do całkowitego wybielenia, najczęściej występuje wraz z białymi znaczeniami, ale zdarza się i w innych odmianach barwnych i ich koncentracji

[x] zwyczajowo pomijane w nazwie

by: Ana 

fotto: 
1) ferretta.pl
2) Jackanapes Ferrets  

© Fotki, zdjęcia i ryciny zamieszczono w celach poglądowych, dydaktycznych, informacyjnych lub szkoleniowych • © All rights reserved or Some rights reserved, publikacja powyższych zdjęć wymaga zgody autorów

literature:
[1] Jackanapes Ferrets 

ferretta back top next

niektóre z powyższych odmian barwnych są bardzo rzadkie, a niektóre w ogóle nie występują (-), np. pierwsze milkmouth (mlecznobrode) wystąpiły w black solid, a teraz już widzę i w chocolate
  • Ocelot

    Czyli nie znając pochodzenia fretek można w pewnym sensie odróżnić standard od pół-angory „na macane” (po miękkości futerka)? Czy doświadczony hodowca może określić (prawdopodobny) rodzaj futerka nie znając pochodzenia fretki? Pytam jako, że Pipi była kupiona jako sable chocolate (czekoladowy tchórz) pół angora… Futerko faktycznie ma wyjątkowo miękkie nawet latem (choć na bank nie jest czekoladą, tylko zwykłym „brązowym” tchórzykiem… w dodatku z siwiejącym zapleczem) i z czystej ciekawości zastanawiam się, czy może chociaż w jednym aspekcie „hodowca” się nie pomylił (choć możliwe, że nabrał mnie „z premedytacją”).

  • Hmmm…
    Dobry hodowca po dotyku może określić, że dana fretka pochodzi z linii angor, ale nie będzie to miarodajne w ocenie, czy genetycznie taka fretka jest połówką czy standardem (w dotyku będą milsze tak samo standardy jak i połówki, z uwagi na angorę w przodkach)… ;-)

    Jeżeli hodowca połączył angorę ze standardem lub z genetycznie pewną połówką, czyli też minimum po jednej angorze, to mógł sprzedać Ci malucha jako połówkę bez znaczenia na rodzaj futerka w dotyku…

    Ale jeżeli rozmnażał standarda z połówką lub dwie niepewne połówki (maluchy z miotu standarda z połówką), to niestety naciągał trochę prawdę… Bo w drugim przypadku, maksymalnie może wyjść teoretycznie 50% połówek, a w pierwszym tylko 25% przy pewnej jednej połówce, reszta to standardy… Teoretycznie oznacza to, że może być do 50 czy 25%, ale też może nie być ani jednej takiej sztuki w przypadku „niepewnych” połówek (wszystko zależy od tego w jakie pary połączą się chromosomy rodziców)… Teoretyczne połówki, które wyjdą z takiego mariażu i tak staną się dopiero połówkami po teście rozrodczym, czyli gdy spłodzą przynajmniej jedną angorę z angorą lub inną połówką… ;-)

    100% połówki są z połączenia:
    – angora i pewna lub sprawdzona połówka (sprawdzona rozrodczo, czyli taka która spłodziła minimum jedną angorkę)
    – angora i standard

    do 50% szans na połówkę z połączenia:
    – dwóch, pewnych i sprawdzonych połówek – do 50% miotu może, ale nie musi być połówkami, potwierdzenie dopiero po teście rozrodczym, z punktu handlowego są standardami

    do 25% szans na połówkę z połączenia:
    – standarda z połówką (często z naciąganą nazwą „1/4 angory”), aż do testu rozrodczego, czyli w momencie sprzedaży są tylko standardami i hodowca nie powinien ich sprzedawać jako „połówek”, czy „1/4 angory”, bo pozahodowlanie są tylko standardami (nigdy nie sprawdzisz, czy spłodzą angory)…

    0% szans na połówkę z połączenia:
    – standarda ze standardem

    Mam nadzieje, że jest to zrozumiałe… ;-)

  • Ocelot

    Zrozumiałe, dziękuję.
    Czyli wychodzi na to, że facet nie potrzebnie mówił mi o pół angorze, skoro wiadomo było, że fretka pójdzie pod skalpel i opisanego przez Ciebie testu rozrodczego nie będzie. Tak więc pozostanę przy wpisywaniu „standard” we wszystkich miejscach gdzie podaję długość/rodzaj włosa. – tak pisałam, a w sumie nie da się sprawdzić na 100% czy jest to prawda (ogon już dawno wykastrowany), więc zostanę przy tym samym zapisie. Ten rodzaj futerka i tak nie wpływa na moją sympatie do tej małej ciapy.

  • Jeżeli pochodzi po standardzie i połówce, to niestety tak to wygląda… ;-)
    Przeważnie, przekazywanie koloru i typu futra nie jest zgodne z prawami „Mendla”, a jest to dziedziczność poligeniczna, czyli nie ma kompletnej prezentacji (nie zawsze cecha pokazuje się kompletnie)… ;-)

    Robiąc taki miot, napisałabym i poinformowała nowych opiekunów, że wszystkie maluchy są standardami, gdyby któreś okazało się jednak połówką, to tylko na korzyść… miła niespodzianka i dla mnie i dla nowego opiekuna… ;-)

    Nie można się w przypadku genetyki sugerować ani puchowatością, miękkością futra ani długością… Wiele osób mnie zapytuje, czy jak jedna moja fretka ma dłuższe futro od drugiej, to czy to znaczy, że jest połówką?… A ja niezmiennie odpowiadam, że niestety ale NIE… chyba, że drzewko i genetyka określają to w 100% lub można przeprowadzić test maluszkowy… ;-)

  • Ocelot

    Jeśli dobrze pamiętam, to Pepe i Pipi są po jednej matce (włos krótki, gładki, brązowy/czekoladowy [nie znam się na nazwach], tchórzowata)… Ojca widziałam tylko w przypadku Pipi (Pepe dostałam od matki i mnie przy tym nie było) – nie mogłam go obejrzeć z bliska (w sensie wziąć na ręce), bo mam ataki astmatyczne przy niekastrowanych samcach, a przy tym siedział pod kozetką, ale widziałam, że miał taki dziwny „zdeformowany” nos i był dość ciemny (ale nie wiem czy czarny, czy brązowy z maską „zlaną” z czołem między uszami)… i chyba miał strasznie długie (i tłuste) futro, bo wyglądał jak mokra szczotka do kurzu (równie dobrze mógł być mokry – nie dotykałam, więc nie wiem). Nie wiem też jak ojciec wyglądał z tyłu, bo długo tam nie siedziałam, a on nie wychodził spod tej kozetki.

  • Zapytam inaczej…. nie dostałaś drzewka do tych fretek? … chociaż imiona i pochodzenie rodziców? Albo jeśli to nie tajemnica, to od kogo kupowałaś? Bo angory w Polsce to można policzyć na palcach jednej, góra dwóch rąk… ;-)

  • Ocelot

    No właśnie tutaj pojawia się wyjaśnienie dlaczego napisałam „hodowca” w cudzysłowie… Mówiąc wprost – to pseudo hodowla prowadzona przez pewnego staruszka na wsi nieopodal Sobótki. Facet po prostu nie zapisuje drzewek itp. Jedyne co wiem, to rodzice których widziałam na własne oczy (w przypadku Pepe – tylko matka). Nie zdziwiłabym się, gdyby ojciec był angorą „o której nikt nie wie”, bo nie była to zarejestrowana hodowla (fretki trzymane w domu, ale raczej daleko im do prawdziwych, wypielęgnowanych ogonków z prawdziwych, domowych hodowli).

  • Ocelot

    Przynajmniej staruszek raczył mnie poinformować czym karmił ogony (w skrócie – mięcho z kośćmi). A o rodzicach i dziadkach Pipi wiem tyle, co facet powiedział mi z pamięci (że nie spokrewnione skąd przywoził itp.) mój błąd – mogłam to sobie zapisać, bo połowę już przez te 2,5 roku zapomniałam. Dostałam na piśmie jedynie zaświadczenie, że ogonek jest odrobaczony (szczepiona nie była).

  • Pan z Sobótki to znana ferma, która działa jako zarejestrowana działalność… Kilka lat temu na pewno nie miał angorek, no ale czasy się zmieniają, możliwe że zakupił nowy materiał genetyczny… ;-)

    Ale tak jak piszesz, z uwagi na to że nie wydaje żadnych papierków potwierdzających pochodzenie maluszków, to trudno uwierzyć mu na słowo… W przypadku kastrowanej samiczki to i tak bez znaczenia, czy napiszesz, że ona jest połówką czy standardem… Wystawowo jest podział tylko na standardy i angory – połówki są traktowane i klasyfikowane w klasach standardowych… ;-)

  • Ocelot

    Ja w sumie nie wiem czy to ten sam pan od fermy – to nie jest w samej Sobótce, tylko na wiosce (nie pamiętam nazwy – jechaliśmy samochodem, a ja mam zerowa orientację w terenie) i fakt, że fretki biegały po domu jakoś odbiega od mojego wyobrażenia fermy (to mi się raczej kojarzy z klatkami, głodem, agresywnymi zwierzakami itp.). Może ogonki nie miały u tych państwa raju na ziemi, ale w moim odczuciu miały nieźle – czysto, zabawki z gałganków, zamiast klatki, to część pokoju odgrodzona siatką, mięsko na talerzykach. Widziałam tam dorosłe osobniki i wyglądały na bardzo zadbane i żaden nie próbował mnie ugryźć.
    Z resztą to nie ważne.
    Wracając do meritum – określenie „pół-angora” używane jest po to, żeby „rozjaśnić” co może wyjść z takiego malucha na drodze dalszej hodowli? Skoro oceniane są tylko „pełne” angorki i standardy, to taka połówka „w nazwie” jest wskazówką dla hodowców, nie zaś dla „szarych Kowalskich” – dobrze zrozumiałam?

  • Tak… jeżeli jesteś hodowcą i chcesz ciągnąć linię angor to użyjesz angor i połówek… Standardy są Ci zbędne w takiej hodowli, bo nie osiągniesz swojego celu hodowlanego… ;-)

    Dla mnie jest fermą każde miejsce bez znaczenia, czy szopa, czy mieszkanie, czy klatki, gdzie jest produkowana spora liczba zwierząt przez cały rok… Ferma, to nie tylko fermy futrzarskie, są jeszcze fermy produkujące w innym celu niż „skóra”… ;-|

    ps. Jeśli zjechałaś z głównej drogi pod górkę przez las i na obrzeżu był dom… to z pewnością Sobótka… ;-)

  • Ocelot

    ad. ps. Pytałam przez tel mojego byłego TŻ (z nim i jego kolegą jechałam po Pipi) gdzie to było i mówił, że wioska nazywa się Ręków… choć i tak nie wiele mi to mówi.
    I co do maluchów przez cały rok – jak pytałam tego pana kiedy ma maluchy to mówił, że raz w roku kryje i latem można jechać po odbiór maluchów (więc chyba kryje wiosną), ale już sobie nie radzi bo mu chodzić ciężko i chyba nie będzie więcej krył jak te małe sprzeda. Czy to prawda, to nie wiem.

  • ssakiw

    witam, my wlasnie 3 dni temu bralismy fretke od pana z okolic sobotki i fretka z powodu braku odpowiedniej diety lub trzymania jej w niewlasciwych warunkach ma problemy z tylnymi konczynami i nie jest w stanie skakac, ani normalnie sie poruszac, wiec jesli traficie na takiego niskiego starszego pana z sobotki, ktory sprzedaje fretki podziekujcie mu uprzejmie i nie bierzcie zadnej od niego. Mala kochamy z calego serca, ale przykro sie patrzy jak ja to ogranicza:(

  • W jakim wieku jest mała?

  • Ocelot… powiem tak, ten Ręków jest bardzo blisko Sobótki… ;-)

    A co do ustalania długości futerka – trza było chociaż fotki mamy i taty strzelić… ;-p