Fretka, dla niektórych znana jako tchórzofretka lub tchórz hodowlany, dawniej tchórz zwyczajny (dziki odpowiednik), to teraz najczęściej, zaraz po psach i kotach, występujące w naszych domach zwierzątko, w charakterze pupila… Jej popularność szybko wzrosła w ostatniej dekadzie XX wiku… Ostatnie lata pokazują ciągły wzrost zainteresowania tymi jakże „egzotycznymi”, dla niektórych zwierzętami… Niestety „moda” na fretki, a co za tym idzie, zakup jej do domu, przeważnie podyktowany jest impulsem, zachcianką dziecka i najczęściej nieprzemyślaną decyzją, niż rozsądkiem…

Fretki urzekają wielkimi, ciemnymi „oczyskami”, które wytrzeszczają z ciekawością na otaczający je świat oraz spontaniczną, „dziecięcą” żywiołowością, okazywaną jakby na pokaz i bez wysiłku…

Czy taka popularność może okazać się zgubna dla fretki?… TAK!

Osoby, które decydują się na zakup fretki, często kupują bez namysłu i bez minimalnej wiedzy o tym gatunku… Kiedyś tchórzofretki kojarzyły się jednoznacznie jako skórki na futro… Obecnie, można jeszcze spotkać się ze stwierdzeniami, typu: „fajny kołnierzyk”, ale przeważnie wiele osób, najczęściej mylnie kojarzy fretkę z gryzoniem („ale szczur!”, „czy to szynszyla?”), a rzeczywistość jest inna… Fretka, to drapieżnik mięsożerny, a co za tym idzie, ma ostre kły i silne szczęki, których potrafi użyć w samoobronie lub ze strachu, a czasami bez przyczyny podczas zabawy w ferworze swojego szalonego, entuzjastycznego charakteru…


foto: Sandra | fretka: Yak ‘Ferret Vendetta*It

Tak wygląda dłoń dorosłego mężczyzny po bliskim spotkaniu „trzeciego stopnia” z kłami fretki, zaatakowanego przez przestraszonego zwierzaka… A był to zwierzak zadomowiony od kilkunastu miesięcy i znający swoich opiekunów…  Wyobraźcie sobie jak będzie wyglądać dłoń dziecka po takim ataku i co później zrobicie z fretką?… Wyrzucicie?… Może jednak lepiej nie kupować takiego „gryzaka”?!… ;-)

A tak może wyglądać twarz… Zniszczenia są tak małe, gdyż ugryziona została doświadczona osoba, która wiedziała jak się zachować w takiej sytuacji… Skończyło się na jednym ukąszeniu, a nie serii tak jak na dłoni z wcześniejszego zdjęcia…

Samo uszczypnięcie przednimi ząbkami (siekaczami) wygląda jak poniżej…

Drugim aspektem przemawiającym, za tym, że powinniśmy przynajmniej 10x zastanowić się nad zakupem fretki jest fakt, iż oprócz tego, że jest drapieżnikiem mięsożernym, nadal jest zwierzęciem bardziej „dzikim” niż „udomowionym”… Nie mam na myśli faktycznego okiełznania dzikiej natury, gdyż większość fretek jest łagodnych i po części udomowionych, ale fakt, iż fizjologia i biologia fretek nie do końca ewoluowała do życia w zamkniętych pomieszczeniach, do niewoli…


© All rights reserved by Marco Libra

Fretki:

  • męczą się w zbyt małych pomieszczeniach (ciasnych klatkach) o małym urozmaiceniu terenu (placu zabaw)
  • smutnieją bez towarzystwa swojego gatunku
  • słabo tolerują komercyjne, węglowodanowe żywienie, serwowane im w domach
  • źle znoszą nadmiar sztucznego światła (zapalanego od jesieni po wiosnę w naszych domach), które w powiązaniu z szybkimi kastracjami, w wieku od 6 tygodni do 2 lat, bardzo upośledza ich stan zdrowia
  • źle znoszą wysokie temperatury w okresie zimowym (rozkręcone kaloryfery w naszych domach)

Powyższe nie oznacza, że fretka choruje i umiera po tygodniu, ale że choruje przewlekle przez wiele miesięcy lub lat, a mało który weterynarz potrafi zdiagnozować jej stan (zaczynając od problemów z pobraniem, z małych łapek krwi do analizy, a na dostosowaniu lekarstwa skończywszy)… Efektem jest nadmierne nadużywanie leków łagodzących skutki, a nie leczących przyczyn choroby… W konsekwencji otrzymujemy wyjałowione, małe ciałko naszego przyjaciela, które gaśnie z dnia na dzień, czasami z godziny na godzinę… ;-(

Trzecim aspektem jest kwestia zapachu fretki… Wiele osób nie jest w stanie tolerować zapachu piżma, wydzielającego się ze skóry fretek… Zapach jest dla tych osób tak drażniący, że odczuwają duży dyskomfort, kręcenie w nosie, a oczy zaczynają im łzawić… Zapach ten nie jest wyczuwalny w dużych przestrzeniach sklepowych, problem zaczyna się po zamknięciu drzwi naszych małych mieszkań i domów…

„Egzotyczne”, świadomie użyłam tego określenia, choć nie odnosi się do miejsca pochodzenia fretki (tchórze są popularne w naszym rodzimym kraju), a raczej do wiedzy o niej i jej charakteru… Fretka jest zwierzątkiem z rodziny łasicowatych, ale łączy w swoim małym ciele, cechy kilku gatunków:  tchórza zwyczajnego, psa, kota, chomika czy małpy… Tchórz jest protoplastą fretki, po którym odziedziczyła silne instynkty behawioralne, dietę i zapach… Tak jak psy, fretka reaguje na imię i kilka innych słów, ale nie poddaje się sztywnej tresurze… Z kotami, fretki łączy częsty indywidualizm, podobny układ pokarmowy i cykl rozrodczy (reagowanie na periody świetlne i wczesnowiosenne rujki)… Chomikowanie pożywienia na „czarną godzinę” lub gromadzenie „skarbów” (gąbek, gumek, piłeczek, kluczyków do auta lub portfeli) w „spiżarniach”, najbardziej ukrytych i niedostępnych dla opiekuna norkach i zakamarkach ludzkiego mieszkania, z pewnością kojarzyć będzie się nam z charakterem „chomika”… A małpa?… Cóż fretki są tak skore do wspinaczki po meblach, psot i harców oraz mają dość chwytliwe łapki, że można to przyrównać tylko i wyłącznie do pomysłowości i zwinności małpiatek…

Pomimo porównania fretki do innych gatunków zwierząt, musimy zdać sobie sprawę, że będziemy mieć do czynienia z bardzo specyficznym zwierzątkiem, które jest diametralnie różne od dość dobrze znanych psów i kotów, i w odróżnieniu od nich, przeważnie jest nieprzewidywalne… Fretki są bardzo ciekawskie i wszędobylskie, sprytne i inteligentne, uparte i złośliwe oraz posiadają wielką miłość do opiekuna i empatię, odczuwają jego zmiany nastroju, wykorzystują strach i brak zdecydowania oraz mogą wpaść w depresję z tęsknoty, a nawet zejść…

Tak więc otrzymujemy mieszankę wybuchową!… Kupujemy zwierzątko, które:

  • silnie pachnie (piżmem), gdy zaczyna dorastać (często już w wieku 6 miesięcy) i przez większą część roku (ruja u samców potrafi trwać od grudnia do września)
  • jest wystarczającym indywidualistą, aby próbować własnych zębów na opiekunach, gdy mu się coś nie spodoba i dotkliwie pokąsać
  • kradnie różne przedmioty codziennego użytku
  • potrafi włamać się do każdej szafki kuchennej w celach dewastacyjnych (wysypanie wszystkich sypkich produktów z torebek, jest mega fajną rozrywką)
  • przeciśnie swoją małą główkę przez każdą szczelinę i dziurkę w celach poznawczych
  • uprawia „wspinaczkę wysokogórską”, aby przekopać kwiatki w doniczkach lub zrzucić wszystkie bibeloty z komody
  • nie zawsze trafia do kuwety
  • nie cieszy się popularnością wśród lekarzy weterynarii
  • nie powinno znaleźć się w naszym domu, jeżeli nie zdajemy sobie sprawy z powyższej wyliczanki, która jest tylko minimum na jakie stać fretkę

Decydując się na zakup fretki, musimy zdawać sobie sprawę, że kupujemy „tornado” i „huragan” w jednym małym ciałku…

Tak więc, proszę Państwa nie decydujcie się na zakup fretki pod wpływem rozanielonej na widok maleńkiej kulki futra, buźki własnego dziecka, które bardzo szybko znudzi się takim zwierzątkiem, potrzebującym:

  • uwagi i zabawy z człowiekiem przez minimum kilka godzin dziennie
  • wręcz rodzicielskiego przewidywania kolejnych psot „pociechy”
  • systematycznego sprzątania kuwety i klatki (inaczej będzie śmierdzieć w całym domu)
  • niewyczerpanych pokładów cierpliwości przy nauce kuwetowania, w oduczaniu gryzienia i niedozwolonych szkód, tj. wydrapywanie dziur w dywanie lub przegryzanie się przez tapicerkę ulubionej kanapy

Częstym powodem zakupu fretki jest fakt, iż jest ona „oryginalniejsza” niż kot i pies oraz nie wymaga codziennych spacerków, można ją umieścić w dużych klatkach, w których nie zrobi sobie krzywdy, nie zdemoluje mieszkania i przeważnie prześpi kilka godzin z krótkimi przerwami na posiłki oraz toaletę do naszego powrotu ze szkoły, z pracy, czy zakupów… Ale są osoby, które nigdy nie powinny myśleć o fretce, jak o wspaniałym pupilku domowym, z uwagi na swój tryb życia… Do tej grupy zaliczam osoby, które:

  • pracują lub uczą się ponad 12 godzin na dobę
  • wyczynowo trenują sport (codzienne treningi, częste zgrupowania i wyjazdy na zawody)
  • posiadają hobby lub zainteresowania, które zajmują im kilka godzin dziennie
  • lubią często podróżować
  • nie mają zgody wszystkich domowników lub wszystkich współlokatorów i najemców lokalu, w którym mieszkają na tak „specyficzne” zwierzę jakim jest fretka
  • lubią sterylność, pedantyczny porządek i są nadwrażliwe lub tylko wrażliwe na zapachy
  • są alergikami

Dlaczego takie osoby nie powinny marzyć o fretce???… Z jednej prostej przyczyny… Fretka, to zwinne i ruchliwe zwierzę, które będzie cierpiało, spędzając większość swojego życia, zamknięta w klatce lub 4 ścianach, pozbawiona ruchu i zabawy z opiekunem… Najdrastyczniejsze przykłady tak nieodpowiedniej opieki kończyły się śmiercią tęskniącej fretki, mniej drastyczne, niedowładem kończyn i zanikiem mięśni u fretki, którą nikt się nie zajmował a przetrzymywał zamkniętą w klatce… ;-|

Jak widzimy, fretka może stać się bardzo nietrafionym zakupem, który będzie problemem a nie pełno uprawnionym członkiem naszej rodziny… A z problemem różnie sobie radzimy, część próbuje odzyskać pieniążki na aukcjach internetowych (allegro, ebay), część odwiezie do schroniska, a jeszcze inna część wypuści „w lesie”, w którym oswojone zwierzątko nie przeżyje nawet kilku dni… Z ostatnich, drastycznych przykładów jest los fretki, pozostawionej w maleńkiej, zamkniętej klatce w lesie bez wody i pożywienia, w październiku, gdzie temperatura w nocy spadała poniżej zera… Efekt: fretka straszliwie odwodniona, zagłodzona prawie na śmierć z odmrożeniami łapek, noska, walczy o życie i przetrwanie… Nasze „człowieczeństwo” kończy się wraz z pozbyciem się problemu, który nie jest winny, że się nam znudził i „zawala” pod nogami lub najzwyczajniej w świecie, „śmierdzi” własnym zapachem (lub własną, nieposprzątaną przez opiekuna kuwetą i klatką!)… Odpowiedzialni opiekunowie, którzy mimo wszystko pokochają fretkę, choć stała się dla nich utrapieniem, postarają się o dobry dom adopcyjny lub zwróci się do hodowcy, który przyjmie swoją zwracaną pociechę…

Osobiście, doradzam każdemu kto decyduje się na zakup fretki, aby przemyślał wszystkie za i przeciw oraz aby dużo czytał na temat fretek… Oczywiście teoria nigdy nie przygotuje nas na pełny wachlarz  możliwości fretki, ale zawsze wspomoże nas w kryzysowych sytuacjach… Niewiedza na temat gatunku, który wzbudził nasze zainteresowanie może skutkować bardzo długo i bardzo tragicznie, niestety dla fretki…

Jednym, z najczęściej spotykanym przeze mnie błędem w chowie fretek, jest stosowanie przez opiekunów nieodpowiedniej diety… Podobnie jak fretka stała się nowym fenomenem, tak nastała moda na karmy „komercyjne” (sklepowe lub weterynaryjne)… Niestety, karmy te są całkowicie nieodpowiednie dla fretek, nawet te specjalistyczne dla nich, czy dla kotów, czy innych gatunków zwierząt, gdyż są źle skomponowane pod względem składników odżywczych oraz zawierają zbyt dużą ilość węglowodanów (zbóż i roślin)…

Fretka jest mięsożerna i poprawne funkcjonowanie jej organizmu jest zależne od protein oraz tłuszczów pochodzenia wyłącznie zwierzęcego… Musimy się nastawić, iż naszego przyszłego pupila będziemy musieli karmić kilkoma gatunkami surowego mięsa i kości, jeżeli będziemy chcieli cieszyć się jego długim i zdrowym życiem… Roślinki są zbędne w diecie fretki, gdyż nie jest ona gryzoniem a każdy, nawet najmniejszy ich nadmiar, może doprowadzić do choroby i śmierci zwierzęcia…

Nadal myślisz o fretce lub planujesz jej zakup?

Przemyśl wszystkie „za i przeciw”, wypisz sobie wszystkie pytania, nawet te najdziwniejsze, następnie wybierz sobie hodowlę i wypytaj o wszystko hodowcę… Zadawaj pytania i oczekuj wyczerpujących odpowiedzi, odwiedź hodowlę lub najbliższego opiekuna tych zwierząt, aby osobiście skonfrontować ich zachowanie, zapach i warunki w jakich żyją… Unikaj sprzedających (nie każdy jest hodowcą, a tylko próbującym zabawy w „boga”), „koloryzujących” fretki, a wybieraj takich, którzy przedstawią Ci również „wady” obcowania z tym specyficznym futrzakiem…

Brak świadomości, na jakie zwierzę się decydujemy, często prowadzi nas wprost do sklepu zoologicznego lub giełdę zwierząt, gdzie sprzedawane są fretki z przypadkowych miotów (często z wsobnego łączenia – kazirodczego) lub ferm futrzarskich, obciążone wadami i chorobami genetycznymi oraz zbyt młode, odstawione od matek już w 4-5 tygodniu życia… Takie maluszki nie mają poprawnie wyrobionego behawioru, podstawowych szczepień i odrobaczenia, a ich odporność jest zachwiana i nie rzadko są po prostu chore… A chora fretka, to podwójny problem dla nowego opiekuna…

Podsumowując… możesz kupić fretkę i się w niej zakochać jak wielu przed Tobą, a możesz kupić i stanie się ona Twoją „zmorą”… Nadal dla Ciebie i fretki będzie lepiej, gdy będziesz ją „kochał” i podziwiał na odległość niż w formie zbędnego, osobistego, niechcianego problemu…

Niestety, nadal wraz ze wzrostem popularności fretek, nie idzie w parze wiedza na ich temat… Znikome informacje o fretkach mają sprzedający w sklepach zoologicznych, czy pseudo domowych hodowlach, kupujący, czy weterynarze, którzy nie specjalizują się w „ogonkach”…

Tak jak napisałam wcześniej, staram się, aby ta stronka zawierała jak najwięcej informacji o fretkach… Tak aby każdy obecny i przyszły właściciel mógł znaleźć coś dla siebie i swoich „ogonów”… ;-)

Serdecznie zapraszam wszystkich właścicieli do poszerzania tej wiedzy, dzieląc się z nami na tych stronach własnym doświadczeniem, ciekawymi opowieściami, przykładami z życia, niekoniecznie tylko tymi miłymi… Piszcie w komentarzach do danego tematu swoje historie, te wesołe i te smutne…

Zapraszam również lekarzy weterynarii, którzy mają kontakt z tymi futrzanymi kulkami do prostowania zagadnień medycznych i nie tylko… Mój weterynarz, a raczej moich „ogonów” ma już nawet anegdotkę „o panikarze”, którą rozpowiada każdemu właścicielowi fretki… Nie muszę chyba pisać, że tą panikarą byłam ja… ;-)

Bo w końcu każda fretka jest inna, każda wyjątkowa , każda oryginalna na swój szczególny sposób… po prostu NASZA… ;-)

by: Ana

foto:
1) ferretta.pl
2) sandra
3) agrest
4) marco libra
5) flickr.com
© All rights reserved or Some rights reserved, publikacja powyższych zdjęć wymaga zgody autorów

  • gosik0007

    swietnie napisane i bardzo obrazowo. Jestem posiadaczka ogonka i martwie sie ze odejdzie nie dlugo z tego swiata. Jest po operacji usuniecia trzech ogromnych cyst, mija juz rok jak jest po operacji i zaczela chudnac i miec lekki niedowlad tylnych lapek. Moj weterynarz robi co moze ale skutjki nie sa widoczne. Moze ktos wie jak moge jej pomoc?

  • Gosik… a fretka miała same cysty, czy stwierdzono inne choroby???…

    Cysty mogą mieć też tendencję do nawrotów… Robiłaś nowe USG???

  • fretka to bylo ulubione zwierze mojej siostry a przez te zdięcia juz nie ha ha ha ha

  • rahu

    @up
    Niedługo wakacje się skończą, zacznie się gimnazjum i nie będzie czasu na umęczanie zwierzątek ;)

  • Wiedzma

    Mam pytanko, mój samczyk nie chce patrzeć na mięsko, toleruje jedynie karmy komercyjne (aktualnie jesteśmy na Verse Laga) i na Gerberkach, ale tylko sklepowych i tylko mięsno-warzywnych. Co robić?

  • Wiedzma… proponuje, abyś zapoznała się z tematami w zakładce o „Metodach przestawiania na mięso„… Powinny pomóc… ;-)

  • M.J

    Hmm, po co w ogole to kupować? niestety, a moze stety – wiecej „przeciw”, niż „za”. Fretka to chyba nie zwierze dla mnie. A jakby mi poprzewracała w domu, to chyba by wylądowała na patelni ;)

  • Aś.

    Nie przypadły mi do gustu. Moja kuzynka miała. Ani to nie jest ładne ani madre. Wtyka nos wszedzie, gdzie popadnie. Kuzynki fretka skończyła z ciekawskim pyskiem w pułapce na myszy bo uciekla do piwnicy. Smutne ale prawdziwe..

  • Fretki są bardzo mądrymi i inteligentnymi zwierzakami, ale nie są dla każdego. Wymagają dużo zainteresowania i czasu ze strony opiekuna, więc należy sobie z tego zdawać sprawę przed zakupem, a nie później… ;-)

  • Nici

    Nie rozumiem po co zadawac sobie trud wejscia na strone poswiecona fretkom tylko po to, zeby napisac glupi komentarz…

  • Hahaha… Nici, dzisiaj chyba masz niski próg tolerancji na głupotę?

  • Fretkowa

    Mój tchórzofret daje ,,buziaki” , czy to jest normalne??

  • Całkowicie… ;-p

  • Tobi

    Witam, czy u fretek często zdarzają się głuche fretki? Bo czasem mam wrażenie, że mój freciak jest głuchy. Nie reaguje na żadne dźwięki ale jak np. gniotłem puste butelki to uciekł pod łóżko ;p Jak sprawdzić czy mały nie jest głuchy?:( czy może jest to związane z tym, że mam go bardzo krótko i na razie ma wszystko gdzieś bo się jeszcze klimatyzuje? Sprawdzałem czy może porusza uszkami jak coś słyszy ale też nic.. Pozdrawiam

  • Przeczytaj temat o „Głuchocie„… ;-)

  • Ja jestem posiadaczem fretki od ponad roku. Moja fretka zna kilka sztuczek, jest bardzo łagodna. Mam też kota i powiem Wam, że zgodzą się te dwa zwierzaki. Chociaż w sumie frytka to gryzoń. W artykule zostały dodane zdjęcia, które przedstawiają jak fretki są agresywne. W moim odczuciu są takie tylko wtedy jak boją się. Ogólnie jak już zostało wspomniane są łagodne. Wszystko zależy od wychowania. Moja fretka jest bardzo miła, kulturalna. Jednak „dalszy” sąsiad ma fretkę i jest troszkę agresywna. Jednak poświęca jej mało czasu, bo żona w pracy, on też pracuje. Dzieci nie mają. Dużo zależy od właściciela.

  • Fretki… nasze zwierzaki są takie i takie – łagodne i mniej łagodne… Zdjęcia mają zobrazować rodzicom, że to nie jest zwierzę na prezent dla małych dzieci, gdyż właśnie potrafią dotkliwie ugryźć w momencie strachu i poczucia zagrożenia…

    A kiedy fretka czuje się zagrożona? gdy jest:
    – nadepnięta
    – zbyt mocno ściśnięta
    – przyduszona
    – przypadkowo uderzona
    – zakrzyczana, piskami żywiołowych dzieci
    – nagle i pośpiesznie nagabywana biegającymi dziećmi

    Tak więc i rodzice, i dzieci powinny nauczyć się żyć z fretką, a ograniczenie krzyków i pośpiechu w domu nie zawsze jest możliwe…

    Dlatego lepiej kupić dla żywiołowego dziecka dużego psa, niż małą fretkę i pozbywać się jej w mało humanitarne sposoby po pierwszym niezawinionym, a instynktownym i naturalnym ugryzieniu… ;-(

  • Adam Tkaczuk

    Mam do oddania leki: dexamethason (tabletki, około 20szt.), dexaven (zastrzyki,
    kilka ampułek) i proglicem (tabletki, około 60szt.) Mój numer telofonu (508516274) lub maila (atkaczuk@gmail.com). Leki nie są mi już niestety potrzebne :(